środa, 1 października 2014

one sheep, two ships :)

No i nawet nie wiem kiedy minęło pięć tygodni szkoły. Ma to swoje plusy i jeszcze trochę plusów. Pierwsze plusy są takie, że nie jestem całkiem głupia, co niniejszym zostało potwierdzone ocenami kwalifikującymi na kolejny poziom. Drugie plusy są jeszcze lepsze bo oznaczają dwa tygodnie wakacji :) a że wiosna przyszła, to i na tarasie posiedzieć miło.
Początek wakacji rozpoczął się wyjątkowo przyjemnie - od wycieczki nad ocean - nieco dalszy, bo do bliższego mamy jakieś 6 min. samochodem. No i tu właśnie leżał pies pogrzebany: 6 min. jest ok, ale samochodu raczej brak. Wycieczka nad dalszy ocean pozwoliła problem samochodu rozwiązać, otrzymaliśmy bowiem, w darze użyczenia czasowego, Wandę, czyli volkswagena polo, w kolorze czarnym, bez dachu (znaczy z dachem składanym, co wyjątkowo działa na małżonka mego). Wandę należało odebrać z parkingu przydomowego naszych uroczych użyczających, którzy byli tak mili, że postanowili nas zabrać ze sobą w drogę po rzeczoną. Jedziemy sobie, słonko świeci, 30 stopni na termometrze, oglądam widoczki za oknem... winnice, wzgórza, farmy alpak... egzotyka pełna i nagle... nasze swojskie owce, błyskam więc talentem lingwistycznym (potwierdzonym w końcu niezłymi ocenami): " o! zobacz kochanie 'szips' ". Małżonek nieprzytomnie: " ale do oceanu mamy jeszcze kawałek, gdzie ty widzisz te 'szpis'? ". Hmm, coś tu jest nie tak, ale jeszcze nie wiem czy ze mną czy z nim, więc tłumaczę jak komu dobremu: " Oczy ci mgłą zaszły? zobacz, się pasą tu! ". " Aaa! 'szip', no ładne ". Patrzę na niego podejrzliwie, bo to, że przed wyjazdem coś mówił o wizycie u dentysty to pamiętam, ale o okuliście nie wspominał. " Ślepy jesteś - sugeruję uprzejmie - przecież tu całe stado się pasie, zdecydowanie więcej niż jedna 'szip' znaczy 'szips' ". Małżonek: " Eeee ". Ogólna wesołość na przednim siedzeniu. Chyba jednak oceny w szkole nie oddają rzeczywistości.

Kurtyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz