Dziś jest 1 Marca, zatem australijska zima tuż, tuż. Pogodynka rano w radiu podała, że przewidywana temperatura w dniu dzisiejszym osiągnie 34 st Celcjusza, a więc przygotowania do sezonu zimowego trwają w najlepsze.
Dwa lata temu, siedząc na niedopinającej się walizie, próbowałam zwizualizować sobie wszystkie możliwe pogodowe scenariusze. Zasięg miałam od szortów i koszulek na ramiączka po UGGi plus swetry z kurtką na polarze do kompletu. Prawda, jak zwykle, leżała rozwalona gdzieś po środku. Wysiadając z samolotu już wiedziałam, że rakiety śnieżne byłyby lekką przesadą, ale zakładanie, że da się chodzić w podkoszulku i sandałach też było na wyrost.
Zima (południowo)australijska charakteryzuje się pogodą dość wilgotną (leje przez większość dnia i nocy), nieco wietrzną (sąsiadowi odfrunął namiot ogrodowy typu gazebo) oraz temperaturami w okolicach 15 stopni w dzień oraz około 5st w nocy. Dobrze zatem zaopatrzyć się w kalosze i parasol. Kurtka wodo- i wiatroszczelna dość wskazana. Poza tym da się przeżyć. To znaczy, da się przeżyć na zewnątrz, bo z przeżywaniem wewnątrz, jako pokazowy zmarźluch, mam pewne kłopoty. Australijczycy bowiem nie przejmują się takimi głupotami jak centralne ogrzewanie, szczelne drzwi i okna oraz podwójne szyby. W związku z tym standardowemu europejczykowi do przetrwania zimy w domach będą potrzebne:
- ciepłe kalesony, względnie jakaś ich odmiana
- mnóstwo swetrów, tudzież bluz polarowych najlepiej z kapturem
- papucie wełniane
- duża ilość kocy - koc elektryczny mile widziany
- polarowe prześcieradło wysokiej jakości - cudo to odkryłam poprzedniej zimy
- pożądane jest, marnej chociażby jakości, ogrzewanie łazienki - my akurat dysponujemy lampą sufitową typu wylęgarka (mało ekonomiczne ale za to człowiek rozmarza nieco myjąc zęby)
- no i oczywiście napoje rozgrzewające - co tam sobie kto zażyczy, chociaż należy nadmienić, że napoje wyskokowe do najtańszych nie należą ale ja mam jeszcze schomikowany zapas likieru Baileys'a
Tak zaopatrzeni z pewnością damy radę. Co więcej, dla lokalnej ludności staniemy się kimś w rodzaju superbohatera który przeżywa w -20st Celcjusza.
Wpis powstał w ramach projektu "Jak przetrwać zimę? organizowanego przez Klub Polek na Obczyźnie. Jeśli chcecie poczytać jak poradzić sobie z mrozem z Norwegii, zajrzyjcie do Magdy na http://www.owsiankaikawa.pl/2016/02/norweski-sposob-na-zime.html a już w czwartek będziecie mogli przeczytać śmieszne/straszne historie u Anety, o tutaj http://hellocalabria.blogspot.it/