środa, 10 czerwca 2015

pod prąd

Przemieszczanie się samochodem po Australii ma dwa aspekty. Pierwszy, z siedzenia pasażera, wyrażany postawą "trochę to dziwne tak jeździć po drugiej stronie ulicy", "jak to nie wiesz gdzie skręcić? tu przecież, w prawo!" oraz "pfff... dam radę bez problemu" i drugi, jako kierowca, który w skrócie można opisać słowami "o matko! wszyscy zginiemy" oraz "wcale nie pojechałam prosto i pod prąd. Przecież byłam na pasie do skrętu w prawo i miałam włączony kierunkowskaz co oznacza, że pojechałam jak trzeba a nawigacja, ty i wszyscy inni użytkownicy drogi się nie znacie". Wczoraj wieczorem przeszłam z bycia pasażerem do bycia kierowcą. Małżonek jest cały i zdrowy, choć obsypało go siwizną.

Kurtyna.