środa, 8 lipca 2015

urodzinowo czyli poradnik jak reagować na prezenty

Nie jestem z tych, którzy z niepokojem wyglądają swoich urodzin, bo to kolejny krzyżyk i ziemia coraz bardziej czekoladą pachnie. Dzień jak dzień, chociaż w tym roku nieco inny, bo na drugiej półkuli i zimą w lipcu :) Zdziwienie tym większe, gdy znalazłam paczuszkę z kokardką (żeby nie było - małżonek zawsze pamięta, tylko prezentowo jest zwykle oszczędny, bo prezenty robimy sobie tak zwyczajnie, nie od święta). Rozwijam ci ja paczuszkę a tam naszyjnik - śliczny, malutki, kółeczko takie błyszczące. Ucieszona jak świnka w deszcz, zakładam i paraduję cały dzień, czekając na ofiarodawcę, żeby podziękować. Małżonek przyjeżdża, ja mówię, że jakieś krasnoludki zostawiły, on się płoni, ja dziękuję - pełny wersal. I wtem:

małżonek: Pani w sklepie pomagała mi wybrać. Wahałem się między takim symbolem nieskończoności a tym, ale mi powiedziała, że to nie takie zwykłe kółko tylko taki circle of life

na co ja:


Mina małżonka bezcenna, ale trzeba przyznać, że w klimacie odnalazł się szybko. Za nieodwracalne zniszczenia mózgu winę Disney'a.